No to na miejscu w Bombaju. Turkish airlines chyba dość swobodnie pojmują pojęcie czasu, bo obydwa loty były opóźnione o ponad godzinę. No ale lecę do Indii więc czas się przyzwyczajać. Przylot do Bombaju wczesnym rankiem, po odprawie taksówką do Fortu. Jechaliśmy od lotniska drogą wschodnią, wokół której skupiają się slumsy. Ich widok o poranku, i "zapach" robi wrażenie. No i kierowca, który z braku radia w samochodzie, postanowił je zastąpić. Jestem w Indiach :) po przyjeździe do hotelu okazuje się że mój pokój będzie gotowy dopiero za jakiś czas, czyli drzemka w holu recepcji :) Po południu ruszan na spacer w stronę bramy Indii, tyle że w niedzielę są tam nieprzebrane tłumy. Robię kółko dookoła bramy i uciekam z tego tłoku. Popołudnie spędzam w osławionej Leopold Cafe :) Przed wyjazdem czytałem sporo opinii na temat tej knajpy, sporo ludzi narzekało, na jakość i szybkość obsługi itp. Ja narzekać nie mogę, ludzi fakt że mnóstwo, ale zamówione piwo dostałem po paru minutach a Tandori kurczaka po około 15, a do tego smakował wyśmienicie :) Dalej miałem pisać o wrażeniach ze zwiedzania itp, ale tym razem jak nigdy wrażenie zrobiła na mnie skala biedy. Na Bombajskich ulicach widać to wyraźnie i jakby bardziej niż w innych miejscach. Przy czym wygląda to tak, jakby istaniały dwa równoległe światy, wzajemnie się nie przenikające.. Biedacy żebrzący i koczujący na ulicach całymi rodzinami, to średnio zamożnych tłustych hindusów nawet nie podchodzili, tylko do turystów. Średnia klasa hinduska jakby z kolei, udawała że ich nie widzi.. Za każdym razem idąc ulicą i widząc kogoś śpiącego na niej, zastanawiałem się jaką ten człowiek ma historię, przecież nie każdy od razu urodził się bezdomnW większości są to ludzi którzy przybyli z rożnych zakątków Indii w poszukiwaniu lepszego życia a znaleźli bombajską ulicę. Mi, samemu będąc emigrantem, który jednak wyjeżdżają nie miał moża na gardle, te kwestie są jalby bardziej bliskie. Są też ludzie którzy na nią trafili, w wyniku inwestycji budowlanych, gdzie nie zapewniono im dachu nad głową, a ich dotychczasowe domy zostały zrównane z ziemią, po to żeby można było wybudować kolejne apartamentowce. No cóż, taka kolej rzeczy. Myślę jeszcze o innej kwestii. Jadąc z lotniska do hotelu, przejeżdżaliśmy przez dzielnice slumsów, widać było masę małych dzieci, dosłownie kilkulatków buszujących z psami po śmietnikach. Smutne jest to, że te dzieci nie mają praktycznie żadnej szansy na normalne życie, bo nawet jeżeli istnieją jakieś organizacje zajmujące się takimi ludźmi, to przy tej ilości potrzebujacych, niemożliwościa jest zając się wszystkimi. Jest to dla mnieswojego rodzaju paradoksem, biorąc pod uwagę to, jak Indie szczycą się rozwojem, wydatkami na zbrojenia, broń nuklearną programy kosmiczne itp. Czy są np jakieś programy nauki i rozwoju dla dzieci z ulicy? No nic starczy tego przygnębienia. Wpadam często do osławionej Leopold Cafe. Widać doskonale ślady po kulach po ostatnich zamachach w Bombaju w 2009 roku. Nie chciałbym być w skórze ludzi, którzy tak jak ja teraz, siedzieli sobie spokojnie, nie spodziewając się co się za chwilę stanie.. Koło bramy Indii szykuje sie jakaś biba, bo budują scenę, a policja każdego odgania od barierek. Kraj największej demokracji :) Zrobiłem sobie wypad na plażę i bulwar, i szybko wypadłem.. smród nie do opisania, a francuski piesek nie jestem i dużo zniosę.. Chyba ścieki z całego Bombaju są wylewane do zatoki... Ogólnie czuję że pobyt w Bombaju zrobiłem niepotrzebnie długi, co miałem zobaczyć to zobaczyłem w dwa dni, a mógłbym już być w Kerali, która jest moim następnym przystankiem... Przynajmniej przyoszczędziłbym na hotelu, który po nagłym spadku euro, albo raczej wzroście rupii, zrobił się cholernie drogi... cdn :)