Po cudownym pobycie w Kerali, już na wyjściu z lotniska twarde zderzenie z prawdziwymi Indiami. Zaczyna się fajnie, od razu idę do okienka taksówek pre paid, tutaj miłe zaskoczenie. Taksówka z lotniska w okolice dworca centralnego 290 rupii. Pytam chyba z trzy razy, czy aby się nie przesłyszałem. No nic, ruszam przed lotnisko z paragonem, tam przejmuje mnie jakiś koszulnik, bierze ode mnie torbę wręcz na siłę (nigdy tego nie lubię), i zaprowadza mnie do taksówki. Wkłada moją torbę, ja wsiadam, chcę zamykać drzwi, a ten ćwok je przytrzymuje i mówi "give me tip sir" . Spytałem się za co, a ten mi pokazuje na moją torbę. Powiedziałem mu, że napiwek daję kiedy ja uważam za stosowne, a ten stoi jak debil z rękami wyciągniętymi do przodu, szczerzy zęby i kiwa tym łbem po ichniemu. No to dostał 5 rupii, jak klnął to poezja :D Pierwszy dzień w Delhi, na razie się aklimatyzuję. Na 18 mam zarezerwowane auto z kierowcą do Agry, Taj Mahal, i do Fatehpur Sikri, Mathura i Vindavan. Gdyby ktoś czytał, kto jest obecnie w Delhi i planuje wypad do Agry, to odzywajcie się.
Drugi dzień pobytu, wyruszam w stronę Red Fortu i Chandi Chowk. Red Fort odpuszczam, nic specjalnego, ten w Agrze jest lepszy. Parę fotek z zewnątrz i ruszam na Chandi Chowk. Tam z kolei jedna strona drogi rozkopana, przez co wszystko porusza się jedną stroną, tłok jak cholera, jeden wielki smród uryny. Moim celem była świątynia sikhijska Gurudwara Sis Ganj Sahib, która stoi w miejscu gdzie został ścięty dziewiaty guru sikhów przez cesarza Auangzeba, za odmowę przejścia na islam. Widać lubują się w tym ścinaniu głów do dzisiaj skurw.. synki. W samej świątyni, sporo modlących się ludzi, a sama atmosfera robi wrażenie. Akurat trafiłem na odczytywanie chyba jakiegoś ważnego fragmentu, bo straż świątynna zagrodziła wejścia i wyjścia do świątyni i polecono mi usiąść na ten moment. Świątynia naprawdę warta odwiedzenia!