W minionym tygodniu, zrobiłem sobie mały dwudniowy wypad do Sofii. Lotnisko jest bardzo dobrze połączone z centrum miasta, linia metra 4, z dosyć dużą częstotliwością, bo co kilka minut. Bilet 1.60 lewa, dla orientacji 1 euro= 1.96 lewa.
Noclegi, polecam szukać czegoś w rejonie stacji metra Serdica (jest to zarazem starożytna nazwa miasta z czasów rzymskich), wybór jest dosyć spory. Stąd też, oprócz dobrego połączenia z lotniskiem, blisko będzie do najważniejszych zabytków i atrakcji Sofii.
Głównym miejscem Sofii, jest Bulwar Witosza, ciągnący się od cerkwi Sweta Nedela, do Parku Południowego. Znajdziemy tam knajpy, bary itp, jak w tego typu miejscach. Przyznam szczerze, że miałem jednak problem ze znalezieniem knajpy, w której można by zjeść tradycyjne dania kuchni bułgarskiej. W innych miastach Bałkanów, nie miałem z tym nigdy problemów, w Sofii tak.
Z rzeczy które warto odwiedzić.
Rotunda Świętego Witosza. Jest to najstarszy budynek w Sofii, otoczony pozostałościami starożytnego miasta Serdica. Ze względu na położenie, bardzo łatwo można go ominąć, znajduje się w podwórzu między hotelen Sheraton, a pałacem prezydenckim.
Cerkiew Mądrości Bożej. Pierwsza świątynia, powstała w tym miejscu w 313 roku, w późniejszym okresie cesarz Konstantyn Wielki powołał tu katedrę pod wezwaniem Mądrości Bożej, w której odbył się sobór w Serdyce. Ruiny i pozostałości z niej, a także starożytne grobowce i wczesnochrześcjańskie mozaiki, możemy zwiedzać w podziemiach cerkwi. W późniejszym okresie w czasach panowania Ottomanów, znajdował się tutaj meczet, którego żywot zakończyło trzęsienie ziemi, które zniszczyło minaret. W późniejszym okresie był tu magazyn, remiza strażacka, a na początku XX wieku mówiono nawet o rozbiórce cerkwi.
Cerkiew Świętej Petki Samardżijskiej. Znajdująca się pod poziomem ulicy, przy jednym z wyjść ze stacji metra Serdica, niewielka niepozorna budowla, wybudowana w XIV wieku, na fundamentach świątyni rzymskiej.
Ogólnie miasto jest ok na małego city breaka, ceny są bardzo przyjazne, a ludzie otwarci i życzliwi. Nie miałem nigdzie problemu z dogadaniem się w języku angielskim, czy łamanym polsko- rosyjsko- jugosłowiańsko- bułgarskim, zwłaszcza po paru piwach