Kolejny dzień pobytu w Mumbaju postanowiłem poświęcić na kolejną wizytę na wyspie Elephanti, gdzie znajdują się jaskinie z posągami wyrytymi w skale, przedstawiające bóstwa hinduskie, od Shivy, Parwati, po Ganesha. Stateczki na w/w wyspę odpływają zza bramy Indii, koszt 170 rupii w dwie strony. Po około godzinnym rejsie, dobijamy do wyspy, skąd dalej można udać się albo piechotą albo mini kolejką. Polecam to pierwsze rozwiązanie, bo do przejścia jest około 800 metrów, co zajmuje niecałe 10 minut spacerkiem. Wejście stromymi schodami w towarzystwie małp, które kradną co tylko się da :) Nie polecam trzymania w rękach jakichkolwiek butelek, czipsów czy innych dobrodziejstw, bo się szybko tego pozbędziecie :) Wejście do jaskiń 500 rupii, lokalni 30, kolejny punkt skubania białasa, jakby to była moja wina że przez kilkaset lat Indusów skubali kolejno Anglicy, Portugalczycy, Holendrzy i bóg wie kto jeszcze :) Przy kupowaniu biletu objawia się po raz kolejny mentalność indusów, do kasy las rąk, jak ktoś będzie próbował kupić bilet po naszemu, czekając grzecznie na swoją kolejkę to poczeka parę godzin :) Trzeba się zwyczajnie dostosować do otoczenia i przepychać się łokciami i barkami. A że z natury jesteśmy ciut więksi od Indusów, wychodzi to nieźle ;) Jaskinie objęte są patronatem Unesco, jako światowe dziedzictwo kultury. Jest to w sumie system jaskiń, który składa się z siedmiu grot. W pierwszej największej, znajdziemy posągi Shivy o trzech twarzach, odzwierciedlające trzy aspekty boga, z lewej wąsaty i groźny to Shiva Bhajrawa, pośrodku największy Bóg Mahadeva a z prawej miłosierna żeńska postać Shivy, Uma. Większość z posągów jest "lekko" pokiereszowana, co jest spowodowane treningami strzeleckim Portugalczyków, i podobno wybuchem w jednej z jaskiń, gdzie znajdował się magazym prochu. Ze wzgórza na którym znajdują się jaskinie, ciekawostka, widok na elektrownię atomową, która od Mumbaju osłonięta jest wzgórzem a znajduje się bezpośrednio nad zatoką. Powrót na Colabę i kończę dzień w Gokulu, przy przepysznej koźlinie, w karcie Mutton Kadai, polecam zdecydowanie, niebo w gębie, choć trochę palące :) Jutro popołudniowy lot na Goa i zmiana otoczenia. Dwa dni na Mumbaj w zupełności wystarczają.